Jak wspomniałam w ostatnim wpisie – w momencie, gdy pojawiał się on na blogu, byłam w drodze do Aten. Mimo wszystkich stresów związanych z tą podróżą, udało mi się tu dotrzeć. Zatem pierwszy tydzień (z czterech) za mną. Dlatego dziś wpis bardziej lifestylowy, niż afiliacyjno-recenzencki.

Wakacje życia

Z jednej strony muszę tak napisać, gdyż jest to mój najdłuższy urlop jak do tej pory. No i wybrałam się do jednego z moich ulubionych miejsc na świecie. Z drugiej strony, optymistycznie zakładam, że takich podróży będzie więcej. Zatem jednocześnie są to moje wakacje życia, jak i (mam nadzieję), nie są.

Cały ten wyjazd planowałam około pół roku. Choć planowałam wydaje się być sporym nadużyciem. Wiedziałam tylko, że chcę spędzić jakiś czas w Atenach, ale nadal rzeczy tutaj dzieją się z dnia na dzień. Wszystko zależy od pogody i nastroju.

Póki co, większość dni upłynęła mi na plażowaniu. Ponieważ trzeba realnie zakładać, że są to ostatnie takie upalne dni w tym roku, chcę skorzystać i pozażywać zarówno kąpieli słonecznych, jak i morskich. Później, gdy temperatura nieco spadnie, przyjdzie kolej na zwiedzanie.

Vlogowanie

We wspomnianym ostatnim wpisie opisywałam moje opinie związane z Canonem M50. Jest to aparat, którego używam do nagrywania filmów na YT, robienia zdjęć – głównie macro, a teraz również do vlogowania. Którego z resztą się cały czas uczę.

Aparat Canon M50

Wszystkie moje vlogowe dzieła możecie zobaczyć na moim kanale YouTube. Ponieważ nagrywanie filmów sprawia mi ogromną radość, taka okazja jak niemal miesięczny pobyt w Atenach, daje mi spore ilości contentu.

Zdaję sobie sprawę, że te filmy nie są idealne. Teraz też wiem, że sprzętowo mogłam się dużo lepiej przygotować do tej wyprawy. Jednak jestem przekonana, że w przyszłości będę w stanie się poprawić w tej materii. No i będę mogła Wam polecać przydatne sprzęty.

Może po powrocie do Polski, będę kontynuowała takie filmy w Krakowie, kto wie. To też jest miasto, w którym można znaleźć wiele tematów do vlogowania. Aczkolwiek, niekoniecznie będzie tak obfite w niespodzianki jak Ateny.

Recenzje

Jechałam tu z założeniem, że na tej stronie, w czasie mojego pobytu w Atenach, pojawi się co najmniej kilka recenzji. Czy to lokali, czy to sprzętów, czy innych podobnych. Jednak póki co, te kilka dni minęło mi tak szybko, że nie wiem kiedy, a przyszedł termin dodania kolejnego wpisu na blogu. A tematu konkretnego nie było.

Jednak, o ile dziś chcę sobie pozwolić na tego typu wpis, za tydzień już opracuję tekst, który przyniesie Wam konkretne informacje. Niewykluczone, że będzie to krótka recenzja selfiesticka, którego obecnie używam. I z którego jestem bardzo zadowolona. Ale szerzej na ten temat napiszę za tydzień lub dwa.

Dlaczego Ateny?

I dlaczego Grecja? Nie mam na to jasnej odpowiedzi. Najprawdopodobniej jest to sentyment. To tu przyjechałam na swoje pierwsze poważne wakacje, gdy miałam siedemnaście lat. To stąd dostawałam słodycze jako dziecko – słodycze, jakich wówczas jeszcze w Polsce nie było. Myślę, że takich mikropowodów uzbierałaby się całkiem niezła lista.

Ponadto, muszę przyznać, że Ateny nadal zaskakują mnie z dnia na dzień. Zwłaszcza teraz, gdy rozpoczęłam vlogowanie i chcę Wam pokazać jak najwięcej smaczków z tego miasta. I z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że mogłoby to być miejsce, w którym w przyszłości mogłabym mieszkać.

Oczywiście, biorąc pod uwagę wersję przyszłości, w której faktycznie realizuję plan posiadania własnego pensjonatu, równie wysoko na liście miejsc jest Salamina. Wyspa nazywana małymi Atenami. Wyspa, którą naprawdę lubię i na którą wracam z wielką przyjemnością. A może Egina? Tam będę niedługo, więc może i ten sentyment się odrodzi.

Jedno jest pewne, z każdym dniem tutaj rośnie moja motywacja do realizacji tego planu. Ale również optymizm, że naprawdę mogę tego dokonać!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *